Wbrew pozorom perfumy o zapachu bzu nie są powszechne. Zobacz 10 najpiękniejszych.
Jeśli tak jak ja uwielbiasz intensywny zapach tego tajemniczego kwiatu, możesz poczuć się rozczarowana - istnieje naprawdę niewiele pozycji, które oddają odczucia olfaktoryczne znane z natury.
Często mówi się o jego stymulujących właściwościach. Zapach bzu podświadomie kojarzy się z wiosną, co pobudza, dodaje energii i sprawia, że nasze myśli są dużo bardziej pozytywne.
Pozwala z dnia na dzień zapomnieć o jesiennych i zimowych melancholiach i zmienia nastawienie do otoczenia.

Co warto wiedzieć o perfumach lilakowych?
Chociaż ja także używam słowa “bez” naprzemiennie z “lilak”, to prawidłowo powinno się mówić “perfumy lilakowe”, a nie “perfumy o zapachu bzu”.
Olejki eteryczne powstają na dwa sposoby: z kwiatów lub liści. Perfumy zawierające olejki z kwiatów są uważane za bardziej szlachetne i dużo piękniejsze.
Warto też sprawdzić, czy kompozycja powstała z naturalnych olejków, czy chemicznych związków.
Często zapach lilaka jest zestawiony z wanilią lub migdałami. To nie tylko zwiększa jego trwałość, ale także podkreśla wyjątkowy charakter.
Popularnym połączeniem jest także lilak i jaśmin. Oba kwiaty wywołują podobne wrażenia.
Wiem, że znalezienie odpowiedniej kompozycji nie jest prostą sprawą, bo przecież każda z nas ma swój gust. Znalazłam jednak perfumy, które oddają różne osobowości i będą odpowiednie dla różnych osób. Sprawdź zestawienie 10 najlepszych kompozycji z nutą lilaka i wybierz najlepszą dla siebie.
Najpopularniejsze perfumy o zapachu bzu
Eclat d'Arpege to największy hit wśród perfum o zapachu bzu. Lilak w tej kompozycji jest bardzo młody - jeszcze zielony. Połączenie go z liściem herbaty sprawiło, że całość jest świeża i idealnie sprawdza się wiosną i latem.
Próżno tu szukać zapachu mdlącego i przytłaczającego - jeśli tego obawiasz się po kompozycjach lilakowych, możesz odetchnąć.
To perfumy linearne, zatem przez cały czas projekcji zapach będzie się zmieniał bardzo nieznacznie. Cechą charakterystyczną Eclat d'Arpege jest bardzo delikatna projekcja. Za to dość długo utrzymują się na skórze.
Wszystkie składniki wydają się bardzo naturalne, dlatego to jedne z niewielu perfum kwiatowych, które pachną szlachetnie. Sprawdź całą recenzję: Lanvin Eclat d'Arpege Opinie.
Lilak, liść bambusa i kwiat wiśni - to dominujące nuty w wodzie toaletowej Purplelight. Ze wszystkich trzech to właśnie ta jest najbardziej energetyzująca. Niestety, również najmniej trwała. Utrzymuje się na skórze zaledwie 3 godziny, więc będziesz musiała nosić flakon w torebce.
Sam lilak jest tu naprawdę intensywny i pozostawia ogon. Nie jest to jednak mdlący i przytłaczający zapach. Jest świeży jak Eclat d'Arpege.
Otwarcie tego zapachu jest nie do zniesienia - słodkie i ulepkowe, z dziwną tropikalną nutą. Z czasem to wrażenie odchodzi w niepamięć, bo Pleasures ma do zaproponowania cały ogród - 10 różnych kwiatów, z czego bez jest jednym z bardziej wyczuwalnych.
Warto przeczekać górne nuty. Później kompozycja staje się bardziej wytrawna niż Eclat d'Arpege. Ale może spowodować zawrót głowy - akord kwiatowy jest bardzo intensywny.
W tym zapachu bez miesza się z heliotropem i tajemniczym akordem “kwiatowym”. Dla mnie to lilak połączony z zasuszoną i mocno przykurzoną wiązką ziół, z których większość stanowi rumianek.
Chociaż to wrażenie towarzyszy mi przez cały czas projekcji, nie jest irytujące. Dodaje uroku. Sam lilak jest tu dość intensywny - najbardziej wyczuwalny z całej trójki.
To kolejne perfumy linearne. Jedne z lepszych, jakie nosiłam. Nie jest to orzeźwiający zapach, można go określić jako pudrowy i wytrawny. Całość jest po prostu inna.
Lilak jest tu nutą dominującą. Został zestawiony z ogórkiem, nutami wodnymi, pszenicą i olejkiem z liści drzewa pomarańczowego. To dość ulotny zapach - po 3 godzinach wyczuwalny w ruchu. Projekcja jest przeciętna.
Bez jest wyraźnie obecny tylko w pierwszej godzinie projekcji, potem znika pod kołdrą słodyczy. Chociaż nie uważam, że ten zapach jest dobry i nigdy nie wybrałabym go dla siebie, rozumiem, że część osób znajduje w nim uosobienie luksusu.
Guilty jest za głośny, zbyt prosty i trochę tandetny. Zapach inspirowany nocnym życiem wielkich miast - klubami, zapachem rozgrzanych ciał i brylantyny na włosach.
Gdyby to był ranking moich zapachowych preferencji, te perfumy zajęłyby drugie miejsce (zaraz po Lanvin Eclat d'Arpege). Ten wyrazisty, doskonale poprowadzony pudrowy akord sprawie, że przenoszę się do innego świata.
Szczególnie długo utrzymuje się na mojej skórze i pachnie wyjątkowo zmysłowo. Dla mnie to jeden z najlepszych zapachów od Chloe - niestety sam lilak ma tu drugorzędne znaczenie.
Wow! Co za zapach... To jedna z moich ulubionych premier 2016 roku. Zapisze się w historii, bo takiego lilaka po prostu nie ma na rynku.
Nie dość, że jest on tu naprawdę bardzo wyraźny, to został przedstawiony w wyśmienitym towarzystwie. Wtórują mu kakao, wanilia, bób tonka, korzeń irysa... I wcale nie jest tu mdło i duszno. Jest za to pudrowo i ekstremalnie luksusowo. Na skórze utrzymuje się ok. 12 godzin. Tylko ta cena!
Zupełnie zapomniana edycja Idylle z 2014 roku. Zapomniana i niedoceniona. Klasyczna Idylle to królestwo kwiatów: konwalia, róża, jaśmin... Lilak stanowi tu jedynie uzupełnienie tego ogrodu.
W Love Blossom znajdziesz pewne podobieństwo, ale tu lilak został potraktowany po królewsku. W towarzystwie z różą i miodem tworzą elegancką i bardzo wytworną kompozycję. W sam raz na wiosnę.
To perfumy, które każda kobieta powinna kiedyś mieć. Mam za sobą flakon i nie wykluczam zakupu następnego. To zapach starej daty, kiedy jeszcze z dbałością ważono składniki i starano się oddać ich naturę. Nie każdemu od razu spodoba się ten styl retro.
Poza lilakiem znajdziesz tu mimozę, konwalię, migdały, brzoskwinię, wanilię... To perfumy upające - przenoszą w inną rzeczywistość.
Mroczna historia lilaka i bzu - Czy nadal będziesz zainteresowana zakupem?
Kiedyś nawet się przez to rozpłakałam i dlatego odbyłyśmy poważną rozmowę. Od tamtej pory sam krzew, jak i jego kwiaty kojarzą mi się z mocami nie z tej Ziemi.
Babcia opowiedziała mi, że kwiaty bzu i lilaka przynoszą do domu duchy, bo kiedy ktoś umiera, to wodę po jego ostatniej kąpieli wlewa się pod te krzaki.
Dusza tego człowieka zostaje przeniesiona do krzewu i jego kwiatów, więc przyniesienie ich do domu może zostać potraktowane jako zaproszenie. Najgorzej jest, jak taka osoba za życia była zła, wtedy jej duch może dokuczać lokatorom, a co gorsza - nawet ich straszyć.
Oczywiście nigdy więcej nie przyniosłam do domu ani bzu, ani lilaka. Dzisiaj te wierzenia są dla mnie jedynie pięknymi naleciałościami kulturowymi (i magiczną historią z dzieciństwa), dlatego wiosną lilak jest obecny w moim domu pod każdą postacią.
I chociaż na kwiaty muszę czekać nieco dłużej, perfumy o zapachu bzu pozwalają mi cieszyć się wiosną, kiedy tylko najdzie mnie na nią ochota.
Kiedy byłam małą dziewczynką, dużo czasu spędzałam z moją babcią. Często nagradzałam ją bukietami. Jednak za każdym razem, kiedy przynosiłam bez (lub lilak), zawsze zostawiała taki bukiet na podwórku i jeszcze tego samego dnia wyrzucała.

Jestem przekonana, że istnieje wiele innych perfum o zapachu bzu, które pominęłam. Jeśli przychodzi Ci do głowy jakaś pozycja - napisz o niej w komentarzu.
Hahaha moja mama nadal wierzy, że bez w domu to nieszczęście. Ja z kolei nie mam nic przeciwko, nawet bardzo lubię jego zapach. Perfumy od Lanvin to klasyka, zawsze przy mnie na wiosnę. Muszę spróbować lilaka z My Scent. Świetny artykuł, wiele ciekawych informacji i piękne zdjęcia.
Dziękuję 🙂
Nie „liniowe”, tylko „linearne”. „Liniowe” w sensie „nie zmieniające się” wprowadził do j. polskiego pewien dureń, który sądzi, że zna j. angielski.
Bardzo dziękuję Pani za ciekawy tekst.
Poprawione. Dziękuję za komentarz 🙂
Dziękuję za kompleksowy przegląd, uwielbiam tego typu posty. Kocham zapach bzu na krzaku i w perfumach. Przyznam, że nie znalazłam nigdy lepszych niż Guerlain Champs Elysees. Mam ochotę wypróbować Guerlain Idylle Love Blossom, ale nie jestem do końca pewna, czy będzie to dobry zapach dla mnie.
Musisz wypróbować! Nie ma innej opcji żeby się o tym przekonać.
Bez lubię, ale jako nuta zapachowa nie była moją ulubioną. Uwielbiam ciężkie orientalne perfumy i jeśli decyduję się na wiosenno-letnią zmianę to zwykle wybieram coś cięższego. Jakiś czas temu odkryłam właśnie Chloe Love. To było to czego potrzebowałam. Ostatnio odkryłam piękno róży i zamówiłam Flora Rosa od Guerlain. Zobaczmy jak wypadnie.
Moja mama uwielbia zapach bzu w każdej postaci i zwykle kupuje perfumy podczas podróży do Francji. Ma kilka zaprzyjaźnionych butików i tam wynajduje swoje skarby. Jakiś czas temu znalazłam u niej Amouage Lilac Love i też się zakochałam!
Super! Chloe Love i Flora Rosa to naprawdę piękne perfumy 🙂
Róża jest również jedną z moich ulubionych nut zapachowych, ale ogólnie wolę głębokie, bogate róże od Montale. Mam świra na punkcie tej marki i jej zapachów. Szczególnie zmysłowe wydaje mi się połączenie róży i piżma.
Flora Rosa też jest prześliczna i jestem pewna, że Ci się spodoba.
Uwielbiam zapach bzu!
Lilak jest również biały. Myli Pani dwie rzeczy. Bez to kompletnie inna roślina (patrz bez czarny), niestety w Polsce utarło się, że mówimy 'bez lilak’
https://pl.wikipedia.org/wiki/Lilak_pospolity.
Masz całkowitą rację! Poprawiam 🙂
Uwielbiam czytać o nutach zapachowych, są takie ciekawe i wyczerpujące. A bzy są jednym z moich ulubionych kwiatów. Bardzo rzadko trafiam na perfumy z bzem, więc z przyjemnością wypróbuję twoją listę. Do tej pory używałam pierwszej pozycji – Eclat i Yves Rocher Lilac Mauve
Koniecznie, na pewno znajdziesz nowe inspirujące zapachy bzu 😉
Dziękuję a ten artykuł – pomógł mi wybrać piękny zapach z okazji Dnia Mamy 🙂 moja kocha bez i kolekcjonuje zapachy z tą nutą.
Bardzo dziękuję ♥ Na jakie perfumy się zdecydowałaś?